Przed Salem było Springfield: Nowa wystawa bada „panikę czarownic” w zachodniej części Massachusetts w połowie XVII wieku

Przez Emilee Klein
Redaktor
Około 50 lat przed niesławnymi procesami czarownic w Salem, strach przed czarownicami po raz pierwszy zaczął dręczyć ludność kolonialną zachodniego Massachusetts.
W przedsiębiorczej osadzie Springfield, założyciel i handlarz futrami William Pynchon wraz ze swoim kolegą, pastorem George’em Moxonem, próbowali poprowadzić pobożne miasto przemysłowe nad rzeką Connecticut, stawiając czoła dotkliwym trudnościom. Choroby śmiertelne, takie jak ospa i grypa sezonowa, odbierały życie tym, którzy jeszcze kilka dni wcześniej cieszyli się doskonałym zdrowiem. Roje szkodników, susze i fale powodzi niszczyły pola uprawne. Życiem purytanów rządziły surowe zasady, a wraz z tą skrajną świętością pojawiło się coś przeciwnego: grzech.
„Tutaj, nawet bardziej niż w Anglii, panowało poczucie zagrożenia” – powiedział Malcolm Gaskill , angielski historyk i autor książki „The Ruin of All Witches ” ( Ruina wszystkich czarownic) . „Byli tam rdzenni Amerykanie, wilki, epidemie, wrogo nastawieni koloniści i oczywiście Bóg, gotowy ich osądzić, gdyby zawiedli. Panował ten nieokreślony strach przed nieznanym”.
Jedynym logicznym wytłumaczeniem tak wielkiej dewastacji w tamtym czasie było to, że musieli istnieć ludzie, którzy odrzucili chrześcijaństwo, zapisali się w księdze diabła i ulegli grzechowi. To była sprawka czarownic.
„Negatywne emocje przenikały wszystkie te cnoty i czasami rzutowały na postać czarownicy” – powiedział Gaskill w przemówieniu dla American Ancestors. „Czarownica była swego rodzaju antyświętą, antysąsiadką, antyżoną, antymatką, antywszystkim”.
Już przed 1650 rokiem w Wspólnocie oskarżano o czary kilka kobiet, ale nigdy nie zdarzyło się, aby lęk przed czarami tak stłumił całą osadę, aż do lat 50. XVII wieku, kiedy czterech osadników ze Springfield stanęło przed sądem za czary.
Wystawa „Panika czarownic! Massachusetts przed Salem” w Muzeum Historii Springfield im. Lymana i Merrie Wood zgłębia sprawy Mary Lewis i Hugh Parsonsa, dwojga z czterech osób oskarżonych o czary w Springfield, a także ludzkie korzenie procesów czarownic: sam strach.
„To historia grupy ludzi, którzy nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: 'Dlaczego? Dlaczego to się dzieje?'” – powiedziała Elizabeth Kapp, kuratorka wystawy „Panika czarownic!”. „Próbują więc odpowiedzieć na pytanie: 'Kto jest odpowiedzialny?'”
Największa wystawa, jaką kiedykolwiek zaprezentowano w muzeum w Springfield, „Panika czarownic!”, dzieli swoją eksplorację procesów czarownic we wczesnej epoce nowożytnej na dwa piętra. Pierwsze piętro zgłębia definicję czarownicy według osadników z Nowej Anglii oraz codzienne życie w kolonialnym Massachusetts. Zwiedzający mogą również stworzyć własne chowańce, które w ówczesnym kodeksie prawnym Massachusetts definiowano jako demony przypominające zwierzęta, wykonujące rozkazy czarownic.
Następnie zwiedzający mogą podążać za tymi chochlikowatymi postaciami na drugie piętro. Wąski korytarz zgłębia historię Hugh i Mary Lewis Parsons. Zwiedzający muzeum wcielają się w ławnika analizującego dowody z procesów o czary pary w Springfield. Na zakończenie wystawy zwiedzający orzekają, czy dwie oskarżone czarownice są winne, czy niewinne.
„To właśnie historia Mary Lewis i Hugha tak naprawdę wciągnęła mnie w temat czarów. To taki historyczny paradoks, bo opiera się zarówno na faktach, jak i mitach” – powiedział Kapp. „Prowadząc badania, czytając książkę Gaskell i zeznania mieszkańców Springfield, dostrzegłem, jak wiele człowieczeństwa kryje się w tej historii”.
Jak zauważa Kapp, dowody podążają tym samym schematem: coś idzie nie tak tuż przed lub po pojawieniu się Mary lub Hugh Parsonsa. Niektóre przykłady czarów były czysto przypadkowe, jak na przykład zgubione noże znalezione tuż po wejściu Hugha do domu, gulaszowy język krowy, który zaginął, gdy Hugh zażądał swojej porcji mięsa, czy krowy dające mleko „żółte jak szafran” dzień po tym, jak Hugh krzyczy o braku zapłaty.
Inne przypadki były jednak bardzo ponure. Jak pokazały procesy czarownic w Salem dziesiątki lat później, nagłe skurcze, omdlenia, choroby, a nawet śmierć, były powiązane z magią czarownic. W rzeczywistości śmierć wnuczek Pynchona, Margret i Sarah Smith, w 1648 roku, z powodu tajemniczej choroby, zapoczątkowała pierwsze pogłoski o czarach w Springfield.
„Śmierć dziewcząt Smith pokazuje, że mieszkańcy miasta w zasadzie zdają sobie sprawę, że wnuczki założyciela zapadły na tajemniczą chorobę i jeśli nie uda się ich uratować przed nieznanym złem, to nikt inny nie będzie w stanie” – powiedział Kapp.
Mary Lewis Parsons nie była jednak jedyną Mary Parsons w zachodnim Massachusetts oskarżoną o czary. Tuż nad rzeką, dekadę później, Mary Bliss Parsons zmagała się z plotkami o czarach w Northampton. Stając przed sądem raz w Springfield, a raz w Bostonie, plotki o powiązaniach Mary Bliss z diabłem krążyły po osadzie, gdy Bridgemanowie, bliscy sąsiedzi Parsonsów, rozpowszechnili plotki o tym, że Mary Bliss rzucała klątwy i zabijała dzieci oraz zwierzęta gospodarskie.
„Myślę, że w przypadku małych miasteczek, takich jak Springfield i Northampton, w tamtym czasie dużo się o nich mówiło, krążyły plotki, a temat nigdy nie cichł” – powiedziała Elizabeth Sharpe, współdyrektor wykonawcza Historic Northampton.
Pod wieloma względami obie Mary Parsons były zupełnie różne. Mary Lewis straciła troje dzieci przed procesem, żyła w klasie średniej, rozsiewała wiele plotek o czarach, a nawet przyznała się do bycia czarownicą i zamordowania swojego dziecka. Mary Bliss z kolei, korzystając z bogactwa męża Josepha Parsonsa, z powodzeniem wychowała kilkoro zdrowych dzieci. Ostatecznie jednak obie kobiety stały się obiektem strachu sąsiadów i bardzo z tego powodu cierpiały.
„To tragedia w życiu tych ludzi, ale pokazuje nam, jak postrzegają świat” – powiedział Sharpe. „Chodzi o zrozumienie światopoglądu, że magia i świat nadprzyrodzony istnieją obok siebie i że potrzeba pewnej rozwagi, aby wiedzieć, co jest czym”.
Mary Lewis Parsons stanęła przed sądem za czary i morderstwo dziecka w 1651 roku. Hugh został osądzony rok później. Parsonowie nie byli jednak jedynymi osadnikami Springfield, którzy stanęli wówczas przed sądem w Bostonie. Pynchon został oskarżony o herezję za odrzucenie purytańskich przekonań teologicznych w swojej książce „The Meritorious Price of Our Redemption” (Zasłużona cena naszego odkupienia). Większość egzemplarzy została spalona, ale Muzeum Wooda posiada jeden z niewielu zachowanych egzemplarzy na wystawie „Witch Panic!”. Ten konkretny egzemplarz należał do Cottona Mathera, kluczowej postaci teologicznej w procesach czarownic w Salem.
„Ten napis w tej księdze i fakt, że nie można oddzielić herezji Pynchona od procesu Parsonsów, jest całkiem możliwe, a nawet prawdopodobne, że Cotton Mather wiedział, co stało się z Parsonsami i co wydarzyło się w Springfield na długo przed wydarzeniami w Salem” – powiedział Kapp.
Opuszczając wystawę, zwiedzający mijają ścianę pamięci upamiętniającą wszystkie osoby oskarżone o czary w Wspólnocie Narodów. To ostatnie przypomnienie Kappa, że w przeciwieństwie do czarownic z kultury popularnej, nie były to postacie z bajek. Były żywymi ludźmi, a ich prawdziwe uczucia napędzały panikę związaną z czarownicami.
„Podczas całej wystawy naprawdę starałem się unikać słowa histeria, ponieważ jest ono trochę jak słowo czarownica, gdzie ludzie mają własne, z góry przyjęte wyobrażenia o tym, co histeria oznacza i jak wygląda” – powiedział Kapp. „To, co wydarzyło się w Springfield, można opisać jako histerię, ale nie chcę, żeby to się nawarstwiało. Dlatego tytuł brzmi »Panika czarownic!« i mówimy o panice, strachu i przerażeniu, ponieważ staram się dotrzeć do ludzkich emocji, które napędzały te lęki”.
Wystawę „Witch Panic! Massachusetts Before Salem” można oglądać w Muzeum Historii Wooda w Springfield do 2 listopada. Więcej informacji można znaleźć na stronie springfieldmuseums.org.
Daily Hampshire Gazette